Edukacja, zawody i targi moim okiem.
W temacie opisu Cavaliady w Warszawie można napisać naprawdę wiele. Jednakże chciałabym przedstawić mój punkt widzenia w krótkich zdaniach. Przebywając tam przez cztery dni, nie tylko siedząc na widowni oglądając konkursy jeździeckie, ale również mając możliwość spędzić także czas z niesamowitymi ludźmi, którzy tak jak ja kochają sekrety końskiego ciała.
Na pierwszym miejscu, chociaż każda osoba wymieniona w tym krótkim artykule zasługuje na to miejsce była Maria Soroko, przemiła, fascynująca osoba. Była to kolejna porcja cennej wiedzy jaką mogłam otrzymać. Po raz kolejny porozmawiała ze mną z uśmiechem na twarzy. Miałam to szczęście wysłuchania jej wykładu na temat „Dopasowania siodeł”.
Cała prezentacja przebiegła w bajkowej atmosferze, ponieważ Pani Maria posiada niesamowite „flow” i cały przekaz informacji był genialnie podany na tacy. Zostały zaprezentowane najważniejsze problemy z siodłami, także na co zwracać uwagę przy dopasowaniu sprzętu jeździeckiego. Skupiona uwaga była głównie na następujące elementy: jak prawidłowo ułożyć siodło na koniu aby równomiernie rozłożyć ciężar ciała, jak ważna jest linia grzbietu konia przy prawidłowym dopasowaniu siodła i najważniejsze – jakie skutki są widoczne przy źle dopasowanym siodle np. bolesności kręgosłupa lub dyskomfort konia przy siodłaniu lub wsiadaniu.
Oczywiście nie dało się ukryć, że w trakcie prezentacji przedostały się zdjęcia z termografu, zachęcającego do przyjścia na kolejne seminaria. Jednakże okraszone tak wielką dozą informacji że nie raziło to po oczach. Cały czas spędzony na tym wykładzie minął mi bardzo szybko, natomiast kolejną porcję wiedzy, która otrzymałam będę praktykować w swojej codziennej pracy. Całe spotkanie podczas tych czterech dni był niesamowity, ponieważ spędzenie czasu z drugą tak pozytywnie zakręconą osobą na punkcie rehabilitacji koni powoduje chęć i potrzebę edukacji i praktykowania w tym pięknym zawodzie.
Kolejna teraz będzie grupa ludzi, osoby, które przytuliły mnie i pokazały coś zupełnie innego to oczywiście ekipa Nanoteam: Szymon, Sandra i Jacek. Nawet sama nie wiem jak dokładnie ich opisać, ponieważ dzięki nim moje spojrzenie do naturalnej medycyny się zmieniło. Pokazali mi coś tak fascynującego, a zarazem tak niewielkiego(chodzi mi o wielkość plastrów). Współpraca z nim to sama przyjemność, a każde spotkanie to kolejny zastrzyk pozytywnej energii. Rozmowy i dyskusje, opisy wszelakich przypadków, kolejne ciekawostki i chęć działania dalej, za to właśnie jestem bardzo wdzięczna całej ekipie. Widzą entuzjazm tych osób można tylko złapać bakcyla do stosowania genialnych nanopastrów, które już w mojej praktyce zdziałały małe cuda.
Połączenie nanoplastrów z tapami to właśnie był główny temat naszych rozmów, ponieważ w mojej codziennej pracy nanoplastry pomagają mi załagodzić ból pleców u koni, jak również moje Labradory są szczęśliwe jak dostają nanoplasterek na bolące stawy kolanowe. Cała technologia zawarta w tych malutkich plasterkach jest tak ciekawa i wciągająca, że można o nich pisać i pisać, ale nie jest to puenta tego artykułu żeby rozpisywać się o technologii, a raczej pokazać coś innego co się wydarzyło na Cavaliadzie w Warszawie tzw. inne spojrzenie na świat jeździecki oraz że rehabilitanci koni są wśród nas.
Justyna Kamińska